W poniedziałek, zamiast namiętnie uczyć się do egzaminu z zoologii bezkręgowców (moi współstudenci w wierze namiętnie piszą "zoologi bezkręgowców"), zasiadłam do poznawania problemu osobowości mnogiej.
A problem jest niesamowicie skomplikowany.
Z krótkiego research'u wynika jasno, że rozwarstwienie osobowości pojawia się w momencie, gdy dziecko jest molestowane/torturowane przez kogoś, najczęściej zapewne przez rodzica lub przez kilka osób za zgodą rodzica. Wykształca w sobie drugą "świadomość", ponieważ nie może uciec z tragicznie frustrującej sytuacji i takie rozwarstwienie jako jedyne gwarantuje to, że może jakkolwiek funkcjonować, gdy zagrożenie już minie. Niewiele więcej wiadomo o innych przyczynach powstania osobowości mnogiej, oczywiście część winy "przerzuca" się również na skłonności zapisane w genach - ale mam wrażenie że geny można obciążyć wszystkim i że zazwyczaj jest to baardzo ogólne określenie.
Niesamowite jest to, jak tacy ludzie, już jako dorośli, funkcjonują - mają pracę, czasem partnera, rodzinę z dziećmi. Czasami jest tak, że dopiero po długim czasie od tragicznych wydarzeń - mam na myśli dziesiątki lat! - człowiek orientuje się, że jest z nim coś nie tak. W filmie dokumentalnym, do którego wrzucę link, poznałam historię studentki sztuk pięknych, która próbowała się dogadać z "innymi" za pomocą pisanego dziennika. Poznałam policjanta (sic.!), którego osobowości pozostają ze sobą w kontakcie, a on ich używa naprzemiennie, zależnie od wymagań stawianych przez rzeczywistość. Poznałam też 50-letnią kobietę z dwójką dzieci, której najwcześniejsze wspomnienie pochodzi z czasu, gdy miała... 21 lat.
Znalazłam też i uważnie przeczytałam zwariowany wątek na reddicie, który założyła osoba z jaźnią wieloraką. Czytanie jej odpowiedzi i opowieści jest jak podróż do wnętrza szaleńca, który jednak okazuje się być dziwnie uporządkowany i w pokrętny sposób logiczny... Niezwykłe jest to, jak zaczyna pisać o sobie w liczbie mnogiej, jak opisuje kolejne osobowości (a właściwie one same zaczynają się opisywać)... każda z nich traktowana jest jak zupełnie odrębna osoba, która ma prawo do wyrażenia siebie. Niezły bałagan! Kobieta mówi, że tak na prawdę nie ona jest "główną" i "naturalną" osobowością tego ciała (jest nią 9-letnia dziewczynka Nnme [in-in-me]), jak jest w niej 13 pełnych osobowości i setki szczątkowych, uśpionych, poukładanych na "plażach" i w "jaskiniach" jej umysłu.
Osobowości mogą być tak zupełnie rozbieżne, że wyobrażam sobie jakim wyzwaniem jest życie obok chorego. Wydaje się, że jak zdrowa osoba reaguje konkretnymi emocjami na jakiś bodziec zewnętrzny, tak osoba z DID (Dissociative Identity Disorder) reaguje stworzeniem odrębnej osoby, mogącej poradzić sobie z bodźcem.
Szaleństwo i do tego umysł rozdrobnion...!
I obiecane linki:
Wątek na reddicie
Dokument produkcji HBO: "Multiple Personalities: the search for deadly memories"