czwartek, 1 maja 2014

Skromne życie ludów pustyni.

Sześć zwierzątek plus dzika koza.

W samym sercu dzikiej pustyni Negev.

Pobyt w tym niegościnnym i morderczo gorącym miejscu, a dokładniej samo południe (strzeżcie się, bladoskórzy), stanowi wspaniałą okazję do cichej i lekko biernej obserwacji miejscowej... fauny. A okazuje się, że źwierzątka i tutaj, na krawędzi spalonego słońcem krateru Ramon, potrafią sobie żyć.

Pierwszym spotkaniem uraczyły nas wróbelki. Są najodważniejsze, dzielnie szukają okruszków (motherfucking breadcrumps) pośród ludzkich siedzib, przysiadając na stolikach i krzesłach. Raczą się również wodą z basenu.



Kolejnym specimenem (że tak powiem, osobnikiem spotkanym) są takie oto ładne gołąbki (Gołąb senegalski, Spilopelia segenaliensis). Gołąbki są nieco mniejsze niż nasze miejskie paszczury (Gołąb skalny); posiadają jasno-miedziane upierzenie, połyskujące metaliczną zielenią na gardle. W ogonku mają białe piórka. Udało mi się nawet przeprowadzić wywiad z jednym z nich, ochoczo opowiadał mi cienkim głosikiem, że "gu-grruu!". Gołąbki również przychodzą do basenowego wodopoju. Prezentują tutaj swoją unikatową w świecie ptaków umiejętność zasysania wody to żołądka bez konieczności podnoszenia dzioba wysoko.




Ostatnim ptaszkiem jest ten spryciarz we fraku. Czarne upierzenie kontrastuje mocno z białą "czapeczką" i białym ogonem. Nie jest niestety rozmowny, a wręcz unika kontaktu z ludźmi. Myślę jednak, że musi się do nas przyzwyczaić, mieszkanie w hotelu wymaga bliskości człowieka. W polskiej Wikipedii czytamy, że ptaszki te budują swoje gniazda w bardzo ciekawy sposób: zaczynają od "fundamentu" z małych wapiennych kamyków, które układają w cieniu dużego głazu. Na tak ułożonym kopczyku wiją gniazdko z małych patyczków. Dzięki takiej konstrukcji w nocy między kamyczkami zatrzymuje się rosa, która odparowując w ciągu dnia, ochładza leżące w gnieździe jajeczka. Kurczaczki się nie gotują!



Zupełnie inną grupę gości stanowią owady. Udało mi się sfotografować trzy różne gatunki: czerwoną ważkę, szarańczaka oraz trudną dla mnie do zidentyfikowania "mrówko-pszczołę". Ważka ma tendencje w ciągu dnia do wypinania odwłoka - pewnie w celu oddalenia go od odbitego od ziemi ciepła. Po zachodzie słońca siada już normalnie, z tyłeczkiem blisko podłogi. Szarańczakowatego (Acrididae) można odróżnić od pasikonika (Tettigonidae) po krótkich czułkach - obydwie rodziny należą do rzędu owadów prostoskrzydłych (Orthoptera). 




Co ciekawe, ostatnie zwierzątko (dla mnie) może być mrówko-pszczołą, ponieważ i mrówki i pszczoły to błonkoskrzydłe - mrówki również miewają skrzydła, ale tylko sezonowo i niektóre osobniki, na przykład samce. 

Największym i najzabawniejszym turystą są dzikie kozy (Ibex sp., kozica górska), które przechadzają się przez podwórze hotelowe, podjadając resztki rosnących tu sadzonek. Wyglądają sympatycznie, aczkolwiek obsługa hotelowa przypomina, żeby nie zostawiać niczego na noc na tarasie...



Źródła i więcej czytania:
Gołąb senegalski: http://en.wikipedia.org/wiki/Laughing_Dove
Białorzytka saharyjska: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82orzytka_saharyjska
Ol rajts tu fotos rizerwd baj autorka. Zdjęcie mrówkopszczoły należy do Viridisa.